Ten przewrotny tytuł może was nieco złudzić, niemniej zaraz dowiecie się, co mam na myśl, pisząc energooszczędne czy oszczędne. Wielu z was zapewne dostaje wysoki (waszym zdaniem) rachunek za energię elektryczną i nieraz zastanawiało się, czy czasem nie będzie lepszym pomysłem zastosowanie oświetlenia LED do lamp sufitowych, które pobierają najwięcej prądu.
Jednak niekoniecznie jest to dobre rozwiązanie. Dlaczego tak uważam? Czytaj dalej, a dowiesz się, czemu nie każda energooszczędna żarówka będzie naprawdę oszczędnością.
Lampy sufitowe i zapotrzebowanie na prąd
Najwięcej energii zabiera oświetlenie sufitowe, ponieważ wykorzystuje najmocniejsze lampy do oświetlenia całego pomieszczenia. W efekcie zapalanie żyrandoli na potrzeby przeczytania jednej książki albo obejrzenia telewizji mija się kompletnie z zapotrzebowaniem.
Lampy sufitowe powinny być uruchamiane w momencie, gdy trzeba przyjąć gości albo chcemy sprzątać mieszkanie. Na drobniejsze potrzeby wystarczy nam zwyczajnie jedna albo dwie lampy ścienne czy też jeszcze lepsze rozwiązanie, jakim jest lampa stojąca. Jej skierowany w górę reflektor pozwala światłu odbijać się od ścian i równomiernie miękko oświetlać cały pokój.
A teraz rozważmy wariant, w którym wymieniamy żarówki na energooszczędne LEDy. Zgodnie z zapewnieniami producenta, zapotrzebowanie na prąd jest wręcz śmiesznie niskie w porównaniu z normalną wolframową żarówką. Za to koszt zakupu jest wprost proporcjonalnie odwrotny do tego. Możemy mieć bardzo niskie zużycie prądu w lampie sufitowej, niemniej niekoniecznie musi się to przełożyć na oszczędności, jakie byśmy uzyskali w efekcie uruchamiania mniejszej lampy.
Gdzie lampy energooszczędne się sprawdzają?
Znacie te podłużne, fosforowe lampy, jakie zawsze można było zobaczyć w szkołach albo sklepach? To właśnie dobre energooszczędne oświetlenie. Lampy sufitowe zawierające żarówki fosforowe są i tanie nie tylko przy zakupie, lecz również w użytkowaniu.
Delikatne pobudzanie prądem gazów w żarówce pozwala na dostarczenie jasnego, zimnego światła. O ile takie rozwiązanie nie sprawdzi się w domu (kto chciałby żyć w świetle chłodu), o tyle wielkie hale produkcyjne czy też markety oszczędzają dzięki temu setki tysięcy złotych każdego roku.